Szczypiorniści Sandra SPA Pogoni nie bez problemów pokonali ostatni zespół grupy granatowej Spójnię Gdynia 33 – 27. Dzięki wygranej zniwelowali stratę do zespołów, które w dalszym ciągu mają szanse na awans do fazy play-off.
Goście nie kalkulowali i otwarcie twierdzili, że przyjechali do Szczecina po 3 pkt. – Tak, jesteśmy trochę załamani, że nie udało nam się wygrać. Wierzyliśmy, że jesteśmy w stanie to zrobić skoro potrafiliśmy zwyciężyć w Gdyni – mówił po meczu Adam Lisiewicz.
Faktycznie podopieczni Marcina Markuszewskiego bez skrupułów weszli w spotkanie i dzięki rzutom Rafała Jamioła otworzyli mecz, a w 11 minucie doprowadzili do remisu 6 -6. Od tego momentu szczecinianie powiększali stopniowo przewagę by w 25 minucie wyjść na czterobramkowe prowadzenie 14 – 10.
- Szkoda, że tak mało dorzuciliśmy do przerwy, śmiało już wtedy mogliśmy wygrywać 6 bramkami – mówił po meczu najskuteczniejszy wspólnie z Pawłem Krupą zawodnik drużyny gospodarzy Arkadiusz Bosy.
Do przerwy szczecinianie prowadzili 16 – 13, a szybkie tempo gry pozwalało liczyć kibicom zgromadzonym w niedzielne popołudnie na duże emocje. I takie były choć zespoły jakby się dogadały, które 10 minut do kogo należy. I tak w pierwszych dominowali szczecinianie, którzy powiększyli przewagę do 6 bramek, natomiast w 50 minucie było tylko 24 – 22 dla gospodarzy. Stan bramka za bramkę trwał do 53 minuty, a szczecinianie wytrzymali grę w podwójnym osłabieniu i później włączyli 5 bieg. W 4 minuty rzucili 6 bramek tracąc jedną i w 58 minucie prowadzili już 33 – 26 i było pewne, że to podopieczni Piotra Frelka zgarną 3 punkty. Ostatecznie szczecinianie wygrali 33 – 27 i powoli zmniejszają stratę do pozycji gwarantującej walkę o udział w play – off.
Sandra SPA Pogoń – Zapora, Teterycz, Bartosik – Krupa 7, Bosy 7, Krysiak 5, Zaremba 4, Jedziniak 4, Berezhnyi 3, Biernacki 2, Radosz 1, Wąsowski, Fedeńczak
Spójnia – Głębocki, Zimakowski – Rychlewski 6, Jamioł 4, Lisiewicz 4, Czaja 4, Pedryc 3, Brukwicki 3, Kamyszek 2, Marszałek 1, Dworaczek, Ćwikliński