Szczecinianie dalej bez punktów w lidze

1 жовт. 2017 |

Szczypiorniści Sandra SPA Pogoni nie zaliczą wyjazdu do Gdyni do tych udanych. W meczu zespołów, które do tej pory jeszcze nie zwyciężyły lepsi okazali się gospodarze, którzy wygrali 24 – 18 i zdobyli swoje pierwsze historyczne punkty w PGNiG Superlidze.

Szczypiorniści Sandra SPA Pogoni nie zaliczą wyjazdu do Gdyni do tych udanych. W meczu zespołów, które do tej pory jeszcze nie zwyciężyły lepsi okazali się gospodarze, którzy wygrali 24 – 18 i zdobyli swoje pierwsze historyczne punkty w PGNiG Superlidze.

Szczecinianie do meczu przystąpili osłabieni brakiem Seweryna Gryszki, który na środowym treningu skręcił kostkę oraz oczekującego na zgłoszenie do rozgrywek Romana Berezhnego.

- To był bardzo nerwowy mecz dla wszystkich.  Zarówno my jak i Szczecin próbowaliśmy się bić od samego początku, jednak na szczęście my wyszliśmy z tego zwycięsko – mówił po spotkaniu trener gospodarzy Marcin Markuszewski.

 Faktycznie mecz od samego początku był bardzo nerwowy. Mnożyły się błędy, jednak szybciej opanowali je goście, którzy grając w osłabieniu po bramce Wojciecha Jońcy  w 11 minucie prowadzili 6 – 4. Kolejne chwile na boisku należały do gospodarzy, którzy głównie za sprawą Rafała Rychlewskiego wyszli na prowadzenie w 17 minucie 7 – 6. Szczecinianie w 21 minucie jeszcze za sprawą Dawida Krysiaka wyrównali stan rywalizacji na 8 – 8, jednak kolejne 5 bramek rzucili gdynianie, a wynik do przerwy na 13 - 9 ustalił Paweł Krupa.

W przerwie meczu w szatni trenera Piotra Frelka było dosyć gorąco, ale efekty można było dostrzec. Zwarta obrona pozwoliła wyprowadzać liczne kontrataki, dość powiedzieć, że w ciągu pierwszych 5 minut szczecinianie powinni nie tylko zniwelować straty, ale także wyjść na prowadzenie, jednak powtarzały się stare błędy w postaci niewykorzystanych 100 % sytuacji oraz wielu gubionych piłek. Do 50 minuty szczecinianie dochodzili przeciwnika na 2 bramki i mieli wiele sytuacji, żeby złapać bramkowy kontakt ze Spójnią, jednak na przeszkodzie stawał albo Mateusz Zimakowski w bramce, albo brak koncentracji. Podobnie jak w pierwszej połowie ostatnie 10 minut należało zdecydowanie do gospodarzy, którzy zdobyli bezpieczną 6 bramkową przewagę, której nie oddali aż do samego końca. Ostatecznie szczecinianie przegrali 24 – 18 i pierwszych punktów będą musieli szukać na własnym parkiecie za tydzień z Chrobrym Głogów.

- Spójnia tak naprawdę nie zaskoczyła nas niczym. Zaskoczyliśmy się sami bardzo słabą postawą zwłaszcza w ataku – podsumował mecz Arkadiusz Bosy.

Zapora, Teterycz – Zaremba 5, Bosy 4, Krupa 2, Krysiak 2, Jedziniak 2, Jońca 2, Biernacki 1, Wąsowski, Fedeńczak, Radosz